Park Kwitnących Wiśni

Ikuko

- un od dziś . o.O" Taa , miasto żywych trupów. - wsadziła ręce do kieszeni i popatrzyła w niebo poczym z nieba na ziemięi potem na otoczenie .

Wong

- Ja jestem Wong. - powiedział do nieznajomej kobiety. Zaczął grzebać nogą w podłożu z nudów xd.

Ikuko

Podrapała się po tyle gło wy po czym zjechała ręką na ramie.
Westchneła płytko myśląc co można robić ... Jedyne co jej przszło do głowy to, no tak właśnie pustka o.O"
Popatrzyła na wonga potem na dziewczynę. Popatrzyła na jakieśdrzewo intęsywnie myśląc.

Saori

Wolnym krokiem podążała ścieżką przez park. Rozglądała się z ciekawością dookoła, ostatni raz w podobnym parku była kilkanaście lat temu. Uśmiechnęła się widząc ludzi, nieśmiało stanęła pod jednym z drzew. Nie chciała przeszkadzać rozmowom.

Wong

- Nie krępuj się, my nie gryziemy. Można powiedzieć, że pożeramy w całości. - powiedział pocieszająco do Saori. Wiedział, że dziewczyna może się spłoszyć, ale taka jego natura. Lubiał bzikować i płatać figle innym. Wstał z ławki i podszedł do niej. Wyciągnął rękę w jej stronę - Wong. - przedstawił się, po czym delikatnie uśmiechnął.

Ikuko

Podniosła w końcu całkowicie znudzoną głowę. - Ikuko .. - podniosła rękę w geście przywitania po czym przetarła rękoma oczy. Po krótkiej chwili przeciagła się znó opadając na oparcie ławki.

Saori

Zaśmiała się cicho. - Mam nadzieję, że nie gryziecie... - Uśmiechnęła się. - Saori... - przedstawiła się, z głupim wyszczerzem. Uścisnęła rękę chłopaka, skinęła głową do dziewczyny. - Miło mi... - dodała, przyglądając się im.

Wong

- Nudno coś. Może coś porobimy? - zapytał spoglądając na obie dziewczyny.

Saori

Uśmiechnęła się lekko. Dzisiaj jakoś miała pustkę w głowie. Westchnęła. - Nie mam pojęcia, co. - powiedziała, beznamiętnie kręcąc na palcu kosmyk włosów.

Wong

- Ja już wiem. - odparł i podszedł do najbliższego drzewa. Wszedł na jego rozłożyste konary i po chwili chwycił się kolejnej gałęzi. Podciągnął się do góry.

Saori

Zaśmiała się cicho. - Będziesz po drzewach chodził? - spytała, opierając się o to drzewo. Patrzyła na poczynania chłopaka. - Wariat... - powiedziała cicho pod nosem, przypominając sobie, jak to ona kiedyś łaziła po drzewach.

Wong

Bez trudu chłopak wszedł na najwyższą gałąź. - Chodź! - zawołał z góry.

Saori

Rozglądnęła się. W końcu popatrzyła w górę. - JA?! - spytała, zdziwiona. - Nie umiem... - powiedziała, śmiejąc się. - Jestem za stara już... - dodała.

Kaishie

Dziewczyna wolnym krokiem weszła do parku. Delikatnie stawiając nogi doszła do jakiejś ławki. Usiadła na niej zakładając nogę na nogę.

Ookami

W oddali rozległ się rytmiczny stukot pazurów o twardą nawierzchnię. W końcu pojawiła się Ookami. Powiotła pustym, nieco egocentrycznym spojrzeniem po całym tym towarzystwie. Ziewnęła. Usiadła pod jednym z drzew, z dala od ludzi. Nie ufała im, i chyba nigdy nie zaufa.